czwartek, 31 lipca 2008

Grzegorz Schetyna w Sanoku - utrudnienia




Już od samego rana w Sanoku Plac św. Michała został wyłączony z ruchu ulicznego. W związku z ostatnią powodzią jaka nawiedziła nasz region Sanok odwiedza dziś Grzegorz Schetyna. Wicepremier wraz z samorządowcami (którzy zbiorą się w Sanockim Urzędzie Miasta w okolicach godziny 14) ma poruszać temat związany z ostatnimi wydarzeniami jakie miały miejsce w Sanoku i rejonie.

Samorządowcy szczególnie liczą na obietnice wsparcia dla osób i miejsc dotkniętych niedawna powodzią.







P.S.

Teraz już wyjaśniło się dlaczego tak nagle na deptak w Sanoku wzbogacił się o wielkie donice wypełnione żywą zielenią.





środa, 30 lipca 2008

Nowe ozdoby na rynku








Dzisiaj w godzinach popołudniowych na Sanocki rynek przyjechały nowe ozdoby. Mają one zazielenić nasz "plac czerwony". Pomysł jest moim zdaniem bardzo dobry. Trzy wielkie donice umieszczone między sanocką fontanną a Urzędem Miasta od strony ulicy cerkiewnej tworzą namiastkę cichego kącika na do bólu kwadratowym placu.

















Cieszy mnie bardzo postawa osób odpowiedzialnych za wygląd naszego miasta. Cieszę się że cały czas coś jest robione aby Sanocki rynek wyglądał coraz piękniej. Pomału staje się on coraz bardziej zabudowany, nie tracąc przy tym na przejrzystości i przestronności.

sobota, 26 lipca 2008

Po największej Fali

No i stało się wczorajszy dzień przyniósł dla wielu ludzi straty związane z zalaniem ich dobytku. Piątkowe przedpołudnie upłynęło i to dosłownie pod znakiem wielkiej wody. Zamknięcie mostu prowadzącego na Białą Górę najlepiej świadczy o poziomie zagrożenia i stratach jakie ze sobą niosła woda.



Wczoraj Sanok był w centrum wydarzeń niemal we wszystkich kanałach informacyjnych. Największe serwisy informacyjne zaczynały swój program od relacji z Sanoka.

Nic dziwnego. W tym roku San nas nie oszczędził. Zalany supermarket, zablokowana droga dojazdowa do Sanockiego Skansenu, podtopione lotnisko oraz zalane Sanockie Błonie.

Na wysokości zadania stanęły również dwa największe Sanockie serwisy internetowe. eSanok oraz iSanok. Mogliśmy niemal na bieżąco śledzić przebieg wydarzeń piątkowego przedpołudnia. Zachęcały one również do nadsyłania swoich zdjęć obrazujących ogrom zniszczeń. Co cieszy to fakt że moja galeria zdjęć również znalazła się wśród miejsc polecanych przez portal iSanok.



Zapraszam więc do obejrzenia kolejnych zdjęć, zrobionych już po przejściu fali kulminacyjnej.

Fotorelacja znajduje się w Galerii Blogu Sanockiego

piątek, 25 lipca 2008

Nocne zapowiedzi powodzi



No i wybrałem się na spacer w czwartkowy ulewny wieczór. Już kilka dni temu pojawiały się głosy o wysokim poziomie wody w Sanie. Kilka dni temu serwis eSanok informował o tym. Dziś jednak postanowiłem sprawdzić samemu jaka jest sytuacja kilku miejscach w Sanoku. To co zobaczyłem może świadczyć o nadchodzącej fali podtopień jakie mogą przetoczyć się przez nasz region. Biorąc pod uwagę że deszcz cały czas Bieszczady o kolejne hektolitry wody sytuacja możne przedstawiać się nieciekawie.


San pokazuje swoje dziksze oblicze. Rejon skansenu, okolice Hotelu Bona, czy pobliskiego supermarketu są w znacznej części zalane wodą. Jeżeli taka pogoda się utrzyma to realnym wydaje się scenariusz że parkingi zostaną zalane, a dojazd do skansenu, czy też ogródków działkowych na Sosenkach zostanie uniemożliwiony. Sanockie błonie to też bardzo podmokły w tej chwili rejon.

Z tego wszystkiego chyba największą radość czerpią pływające po sanie rodzinki kaczek, które spotkałem podczas spaceru.



Należy pamiętać że choć niektóre miejsca prezentują się naprawdę ładnie i oryginalnie na zdjęciach, to jednak chodniki pod wodą nie są normalnym zjawiskiem.


Mam nadzieje ze od następnego tygodnia znowu będziemy cieszyć się latem, a w miejscach gdzie w tej chwili znajdują sie bajora pojawią się koce piknikowe a nad całym obszarem nas Sanem unosić się będzie woń smażonych kiełbasek.





Więcej zdjęć w Galerii Sanockiego bloga

czwartek, 24 lipca 2008

(nie)Smacznie w Sanockim Palermo





Coś mnie naszło aby jak za dawnych dobrych czasów pójść sobie do sanockiego Palermo celem delektowania się serwowanymi tam potrawami. Kto miał kiedyś okazję (dwa bądź trzy lata temu) kosztować suflaki jakie oferowała ta pizzeria, ten wie o czym pisze. W grubym, ciepłym i miękkim cieście znajdowała się uczta dla podniebienia. Od smakowitego kurczaka przez różnego rodzaju warzywa po frytki skończywszy. Wszystko to wymieszane w pysznym sosie. Nic więc dziwnego że czując wszechogarniający głód nie zastanawiałem się wiele. Poszedłem i zamówiłem suflaka. Jako że ani pora ani pogoda nie sprzyja piciu piwa zamówiłem dodatkowo kawę z ekspresu.

Czas dłużył się jak to zwykle gdy jest się głodnym. Po dłuższej chwili usłyszałem prace ekspresu i za chwilę pojawiła się moja kawa. Niestety już tutaj zawiodłem się. Kawa była ledwo co ciepła! Nie mogłem oprzeć się wrażeniu że stała ona przez dłuższą chwilę pod ladą i w spokoju tam stygła, czekając aż zostanie mi dostarczona.



Moje zażenowanie zostało złagodzone gdy otrzymałem moje danie główne. I powiem że przez chwilę byłem zdziwiony. Suflak wydawał się o wiele większy niż pamiętam go sprzed kilku lat. Jednak gdy się go podniosło i przygotowało do spożycia nagle jakby cała masa powietrza z niego uciekła. O połowę stał się mniejszy. A w smaku i w ilości składników w tej chwili jest to całkowita sanocka porażka. Ciasto cienkie i twarde. Ciepłe prawie tak samo jak moja kawa. Obrzydzenie mnie wzięło. No ale człowiek głodny się przemoże i zje.

Z tego wszystkiego mając ręce i usta utaplane w tłustym chłodnym sosie zorientowałem się że nie zostały mi podane chusteczki. Co gorsza nie było ich na innych stolikach, z których w takich sytuacjach się je zabiera. Wyglądając więc jak małe dziecko podszedłem do baru i tłustymi śliskimi paluchami wciskałem przycisk informujący obsługę że klient sobie czegoś życzy że ja tu stoję i czekam. Moje place ślizgały się po napisie "Naciskać Mocno". Ehh....Brak słów. W końcu podeszła do mnie pani. Jeżeli chodzi o kulturę osobistą to nie mam żadnych zastrzeżeń, ale do informacji jakie uzyskałem. Po poinformowaniu jej że nie mam chusteczek, oraz że nie mogę ich znaleźć na innych stolikach otrzymałem odpowiedź że "będzie problem". Normalnie zatkało mnie. W całej restauracji nie ma chusteczek żeby sobie po posiłku gębę wytrzeć. No skandal! Co prawda otrzymałem papierowy zielony ręcznik i przepraszające spojrzenie barmanki, no ale.......



To nie był jeszcze koniec przygód. No skusiło mnie żeby pójść do toalety. Po spełnieniu moich potrzeb fizjologicznych myślałem że najgorsze już za mną. Myliłem się jednak bardzo. Oj bardzo. Nie było nawet zielonych papierowych ręczników, a pojemnik na nie był w opłakanym stanie. Kran tak sprytnie zdewastowany że nie dało rady pościć strumienia wody.






Na zakończenie powiem że nie spodziewałem się tak niskiego poziomu w lokalu który o pretenduje o miano restauracji. Coś takiego może być powszechnie akceptowe w budkach z piwem, pełnych starszych panów z wydatnymi brzuchami, rozprawiającymi jak to jest w naszym kraju źle.






Lokal ten na dłuuuuugi czas stracił w moich oczach bardzo dużo. Upłynie wiele wody w Sanie zanim znowu wydam tam swoje pieniądze.

A ty czytelniku? Masz jakieś wspomnienia z tym lokalem? A może z innym? Podziel się z nami. Zapraszam do komentowania.

środa, 23 lipca 2008

Krzywa Latarnia



Piza ma swoją krzywą wierzę, Sanok ma od dziś swoją krzywą latarnię. Wszystko za sprawą zajścia jakie miało miejsce na Sanockim rynku dziś w okolicach godziny 17:30.







Samochód z zaopatrzeniem dla jednego z barów znajdujących się przy rynku nie wyrobił się i uderzył w stojącą na nim nową latarnię. Co najbardziej dziwi to fakt że w tym fragmencie rynku jest naprawdę dużo miejsca. Wspominając Jarmark Ikon jaki odbył się w miniony weekend nasuwa się pytanie o kwalifikacje jakie posiadają kierowcy wiozący zaopatrzenie. Ciekaw jestem czy człowiek który zostaje przyjęty do pracy w hurtowni, bądź w podobnej placówce przechodzi jakieś testy sprawdzające jego umiejętności jako kierowcy.




Mam nadzieję że w miarę szybko latarnia wróci do swego poprzedniego pionowego wyglądu. Nie jest nam potrzebna tego rodzaju atrakcja turystyczna, gdyż po ostatnich wydarzeniach kulturalnych jakie zostały zorganizowane w Sanoku wszyscy już wiedzą że nasze miasto ma czym się poszczycić.

wtorek, 22 lipca 2008

Jarmark Ikon 2008 - dzień II



Dobiegł końca drugi dzień imprezy regionalnej jaka odbyła się w Sanoku. Do południa pogoda dopisywała. Ludze zaczęli przychodzić na Sanocki rynek, ciesząć oko zgdomadzonymi tam skarbami sztuki ludowej. Całe przedpołudnie upłynęło w atmosferze oczekiwania co jeszcze można będzie ujżeć.

Przechodząc między straganami na których można było podziwiać mistrzowsko pisane ikony, stosy wiklinowych rękodzieł, czy też tradycyjne jadło naszego regionu trudno było oprzeć się wrażeniu że czas się na chwilę zatrzymał. Przyglądając się skaczącym na trampolinach dzieciom, oglądającym świecidełka dziewczynom i wolno spacerującym parkom w każdym wieku nasuwał się wniosek że Jarmark, choć tematycznie nie był w kęgu zainteresowań każdego, to jednak każdy mógł znaleźć coś dla siebie.




Bardzo dobrym pomysłem było umieszczenie na rynku drewnianych domków w których mogli prezentować swoje dzieła podkarpaccy artyści. Nadawały one klimat całej imprezie. Bardzo fajnie było by gdyby pozostały one na czas letni na sanockim rynku.




Oprócz sycenia ducha, sanoczanie i goście mogli nasycić również ciało smakując regionalnych potraw jakie cieszyły się ogromnym wzięciem. Kulinarne popisy gospodyń z kółek gospodyń wiejskich z takich miejsc jak Liszna, Prusiek, Srogów Górny, Lalin, Trepcza miały wzięcie i wielu smakoszom aż się "uszy trzęsły".

Jak podaje serwis eSanok.pl Jarmark Ikon odwiedziło w tym roku łącznie 80tys ludzi. Jest to prawie podwojenie ilości mieszkańców naszego miasta. Jednoznacznie więc świadczy to o ogromnym zapotrzebowaniu na tego typu imprezy.


Wracając do przebiegu jarmarku można powiedzieć stanowczo że choć po południu gdy nad Sanokiem pojawiły się ciemne chmury z które co jakiś czas raczyły nas soczystymi opadami sanoczanie postawili na swoim i bawili się przy rytmach kapel występujących na scenie. Strzałem w dziesiątkę okazał się pomysł zaprezentowania muzyki folkowej nie tylko z naszego regionu czy też państwa. W ten wieczór Sanok brzmiał również celtycko za sprawą zespołu Carrantuohill. Ze sceny popłynęły melodie rodem ze Szkocji i Irlandii.





Podsumowując Jarmark Ikon oprócz ikon zaoferował nam dobrą zabawę w dobrym klimacie. Można pokusić się że dobry nastrój i pogoda ducha sanoczan rozgoniły deszcz i pozwoliły cieszyć się tym letnim niedzielnym wieczorem.


Więcej zdjęć znajdziesz w blogowej galerii. Zapraszam.
Jarmark Ikon Sanok 2008 - fotorelacja

sobota, 19 lipca 2008

Sanocki Cham Inwalida

Niestety tegoroczny Jarmark Ikon w Sanoku nie obył się bez ekscesów. W sobotę w południe miało miejsce bardzo nieprzyjemne, a wręcz bulwersujące zdarzenie. Większość sanoczan kojarzy jednonogiego pana J dawniej zwanego Lucky Luke od rzucających się w oczy kowbojek, oraz od różnego rodzaju występków w miejscach publicznych jakich się dopuszczał. Dzisiaj osoba ta manifestując całkowity brak szacunku dla drugiego człowieka, wykazując niebotycznie wysoki poziom chamstwa oraz używając wyszukanych wulgaryzmów zwyzywała obsługę oraz klientów jednego z ogródków piwnych znajdujących się na sanockim rynku. Poziom agresji jaki emanował z tej osoby zadziwiał nawet przechodzących obok ludzi.

Długo wahałem się czy umieścić nagranie z tego zajścia. Doszedłem jednak do wniosku że jest ono aż tak wulgarne że nie ma sensu je upubliczniać. Ten człowiek zasługuje na potępienie a nie na nabijanie licznika odwiedzin.









Efektem tego zajścia było wezwanie policji. Uporała się ona sprawnie z osobnikiem, którego nie mam szacunku nazwać sanoczaninem. Co do samej policji i interwencji funkcjonariuszy to należy się im pochwała zarówno za zatrzymanie "chama" jak również za ich stosunek do osób wzywających interwencji.




Pewien niedosyt pozostawia czas jaki przyszło czekać na interwencje, a który przebiegał w atmosferze krzyków i przekleństw wydobywających się z gęby autora incydentu. Dziwi fakt że brak było w pobliżu patroli Straży Miejskiej. Bądź co bądź rozpoczynała się impreza masowa i moim skromnym zdaniem powinna być ona pod wzmożoną uwagą służb porządkowych. Przy czym zaznaczam że nie mam pretensji do ich funkcjonowania.




Po odwiezieniu przez policję "krzykacza" z rynku pozostało po nim tylko niemiłe wspomnienie. Pytanie tylko kiedy znowu zmiesza kogoś z błotem? Jak długo Ja, Sanoczanin będę zmuszony znosić go w miejscach publicznych do których powinien mieć ograniczony dostęp. Fakt że nie jest on agresywny w sensie cielesnym i jeszcze nikogo nie uderzył nie oznacza że nie stanowi zagrożenia, chociażby dla kultury i dobrych obyczajów jakie panują wśród sanockiego społeczeństwa. W dobie gdzie za powiedzenie głośniej ku*** mać trzeba się liczyć z mandatem w wysokości kilkuset złotych takie występki powinny być surowo egzekwowane prawnie. Myślę że jest to nie tylko moja opinia i Ty drogi czytelniku zapewne zgodzisz się ze mną. Albo i nie.... Ocenę, po obejrzeniu nagrania pozostawiam Tobie.